Kliknij tutaj --> 🐇 on nie chce ślubu
Nie proś się i tyle. On nie chce ślubu zrozum. Udostępnij ten post. Link to postu Udostępnij na innych stronach. Gość W.. Gość W.. Goście; Napisano Styczeń 24, 2020.
Dalszych losów małżeństwa Justyny i Przemka fani nie mogli się doczekać! W trakcie programu nastawienie uczestników zmieniało się z dnia na dzień, a widzowie zaczynali się gubić w ich relacjach. W finale uczestnicy "Ślubu od pierwszego wejrzenia" podjęli decyzję o kontynuowaniu
Odp: On nie chce ślubu kościelnego. Słuchaj, może poczytaj o zakonach. Porozmawiaj z mężem że możecie wziąć ślub w zakonie, z tego co zauważyłam o nich jest mało informacji na temat przestępstw. Z doświadczeń znajomych u nich co łaska znaczy co łaska i nawet za 100 zł zrobią.
Kościelny ślub można najwyżej unieważnić. 3. Można, acz nie trzeba unieważnić ślub kościelny w przypadkach: - zdrady. - odmienności seksualnej na poziomie homo-hetero-bi. - bezpłodności jednego z małżonków. - zawarcia ślubu z głupoty, nieprzemyślanej, nieodpowiedzialnej decyzji, bądź przymusu.
Do ślubu zostały 3 miesiące. Kazała mi wszystko odwołać. Ona jednak nie chce ślubu. I w ogóle musimy się rozstać. Byłem w szoku, ale nie chciałem na nią naciskać. Oprócz tego postanowiła sprzedać mieszkanie i podzielić pieniądze. Po kilku tygodniach dowiaduję się, że ma nowego chłopaka, z którym kupuje mieszkanie
Site De Rencontre Entre Hommes Gratuit. 14 marca 2019 Wiem, że dziś są inne czasy. Na kocią łapę żyliśmy przecież pięć lat przed ślubem. Może byłam naznaczona tym swoim katolickim wychowaniem, a może zwyczajnie miałam kompleksy. Nie mogłam jednak znieść, że mijają kolejne „świetne okazje”, a on dalej mi się nie oświadcza. Od jakichś 15 lat czytam Wysokie Obcasy – ten babski, mocno feministyczny dodatek do Gazety Wyborczej. Kto zna, ten wie, jak jest świetny. Gdy chcę nagrodzić siebie za jakieś sukcesy, w kiosku kupuję sobie jeszcze Wysokie Obcasy Extra – ilustrowany miesięcznik, w którym jest więcej świetnych reportaży, wywiadów i felietonów. Każdy ma jakieś swoje słabości czytelnicze – mi miękną kolana, gdy na półce widzę nowe wydanie WOE. Nie zjem, a sobie kupię. Uwielbiam dziennikarki, które tam pracują. Nie mogę wyjść z podziwu nad niesamowitymi tematami, które wciąż i wciąż wymyślają, zaskakując mnie – również dziennikarkę. I cóż to mnie ostatnio przemile zaskoczyło? Na łamach tej gazety ogłoszono świetną akcję (Żudit wreszcie mogłaby spełnić swoje marzenie i zaistnieć w ukochanym piśmie): „Zostań dziewczyną Wysokich Obcasów Extra!”. Wystarczy tylko odpowiedzieć na kilka pytań – 1. Kim byłaś pięć lat temu, kim jesteś dzisiaj? 2. Co w tym czasie dało ci życie, co zabrało, co wzięłaś sobie sama? Usiadłam, by na chwilę cofnąć się w czasie. Wnet spełnienie marzenia jakby grom strzelił. U mnie przecież „nuda”, pomyślałam. Dziewczyną Wysokich Obcasów Extra z pewnością zostanie ta, która przeszła poważną chorobę, wyrwała się z sideł toksycznego związku, walczyła o życie chorego dziecka albo rzuciła wszystko i objechała świat na traktorze. Nie taka tam szaraczka jak ja, która studiowała sobie polonistykę, 10 lat żyła w zgodzie z tym samym facetem, po drodze zostając dziennikarką i blogerką. Śmiejcie się, jeśli chcecie, ale jest coś, czego tych pięć lat temu cholernie mi brakowało. Tak. Tego wyśmiewanego przez wielu, złotego pierścionka na palcu. Z Karlosem, w totalnej zgodzie i miłości żyliśmy razem jakieś sześć lat. To jednak nikogo nie interesowało, ludzie woleli gadać swoje: „On cię nie kocha!”, „Nie myśli o tobie poważnie”, „Żyjecie w wyrachowanym związku”. Mimo że wiedziałam, jak On na mnie patrzy, mimo że potrafił rzucić wszystko, by się mną opiekować, gdy leżałam z 40-stopniową gorączką, albo wykorzystać całą swoją prawniczą wiedzę i walczyć, gdy ktoś groził mi sprawą w sądzie (pamiętacie przecież, jak pewien ksiądz chciał mnie „zniszczyć”). Wpadłam w psychozę. O ślubie marzyłam, przechodząc obok wystaw z pięknymi białymi sukniami, oglądając zdjęcia par młodych z mojej rodziny, spacerując obok zatłoczonego kościoła. Tak zawsze jest w życiu – im bardziej czegoś nie mogę mieć, tym bardziej tego pragnę. Nie mogłam więc zrozumieć – dlaczego ta krótka ceremonia to dla Niego takie tabu. Na moje pytania „kiedy my?” reagował jak poparzony. Ten temat okropnie nas dzielił. „Nie jesteśmy na to gotowi i tyle” – mówił. Czekałam, a zadra tkwiła w sercu. Kolejna (siódma już?) jednak Wigilia spędzona oddzielnie (w święta każde z nas jechało do swojej rodziny) zadecydowała. Chyba nie mógł znieść widoku mojego smutku. Kilka dni potem były oświadczyny, za parę miesięcy ślub. Wszyscy wiemy, że miłość to nie papier, ani nie pierścionek na palcu. Miałam do tego dystans, dlatego nie nastawałam, nie płakałam po kątach. Ale jako dziecko wychowane przez wierzące babcie i rodziców chodzących co niedziela do kościoła właśnie tego jednego potrzebowałam. Dziś ludzie krytykują mnie, że ślub wzięłam jedynie dla celebry i białej sukienki, po drodze wojując z nieobliczalnym księdzem. Że dałam się nawet wciągnąć w wojnę z Kościołem, by zdobyć to, czego tak bardzo chciałam. Jeśli jednak to wszystko było ceną dzisiejszego, świetnego życia mężatki – opłacało się. PS A Wy? Jak długo czekałyście na pierścionek? A może wzięłyście sprawy w swoje ręce i same się oświadczyłyście? :) fot. Pikolina kiedy się oświadczyćmałżeństwoon nie chce ślubupierścionek zaręczynowyWysokie Obcasy
Jesteście ze sobą długo – na tyle długo, by zacząć poważnie myśleć o wspólnej przyszłości. Dlaczego więc on w ogóle się do ślubu nie śpieszy? Pamiętasz film „Był sobie chłopiec”? Hugh Grant zagrał w nim trzydziestoparoletniego Londyńczyka Willa Freemana, bawidamka i kobieciarza, który ma to szczęście, że nie musi pracować, bo wygodne życie zapewniają mu tantiemy za kolędę skomponowaną niegdyś przez jego ojca. Will żyje beztrosko, spędzając czas na leniuchowaniu, zakupach albo randkowaniu. Bohater zagrany przez Granta stał się ucieleśnieniem Piotrusia Pana – mężczyzny, który nie chce dorosnąć, bo stateczne życie i rodzina nie mieszczą się w jego kategoriach. Możliwe, że kogoś takiego jak Will Freeman masz na wyciagnięcie ręki. Jecie razem śniadania, śpicie w jednym łóżku. To twój facet, poznajesz? Na pewno, jeśli wasze wizje przyszłości zaczynają się rozmijać. Agnieszka ma 25 lat, skończyła studia, dostała pracę. Od trzech lat jest w związku, rok temu wyprowadziła się z domu. Jej partner ma 31 lat, pracuje od dawna. Układa im się dobrze, choć nie znakomicie. Powód? Różne oczekiwania dotyczące związku. Ona chciałaby wiedzieć, na czym stoi i dokąd zmierza ta relacja. On nie wygląda na takiego, który musi znać odpowiedzi na te pytania. Agnieszka martwi się, że dążą donikąd. Tylko raz próbowała wypytać, co będzie z tego związku. Usłyszała, że jest za wcześnie, by to stwierdzić – najważniejsze, że teraz dobrze się im układa. Jak odludek Historii takich jak ta jest mnóstwo. Wystarczy zajrzeć do sieci. „On nie chce ślubu”; „On nie dąży do ślubu”; „Dlaczego jeszcze mi się nie oświadczył?” – o tym kobiety piszą bez przerwy. „Mój facet nie chce ślubu ani dziecka” – żali się Magda. „Jest nam ze sobą dobrze, dogadujemy się. Jednak ja chciałabym czegoś więcej – marzę o ślubie i dziecku. On twierdzi, że nie jest na to gotowy, że dziecko to za parę lat… Jego siostra jest teraz w ciąży i tylko słyszę, jak będzie fajnie, jak czasami będziemy się tym dzieciakiem zajmować. W środku mnie ściska żal i myślę: a ja??? Zapytałam, czy nie lepiej o swoim pomyśleć, a on, że za parę lat. Ja mam 30 lat. On 28. Znamy się trzy lata. Mamy stabilną sytuację finansową, dwa mieszkania, bardzo dobre prace. Tylko po co mi to wszystko, jak dla mnie sensem życia jest rodzina? Wszystkie moje koleżanki albo wychodzą za mąż, albo są w ciąży, czuję się jak odludek. Co mam robić? Otwarte mówienie nie podziałało, bo usłyszałam, że wywieram na nim presję. Ile jeszcze i na co mam czekać? Aż skończę 40 lat?”. Wiele kobiet jest w podobnej sytuacji. Myślą o ślubie, założeniu rodziny, ale ich marzenia i oczekiwania nijak się mają do tego, czego chce mężczyzna. Sytuacja jest częsta szczególnie w długoletnich związkach, jeśli para ze sobą mieszka. Wtedy żyją jak małżeństwo, ale nieformalne. Bo oficjalnie on do ślubu w ogóle się nie śpieszy. Najczęściej mówi, że mają jeszcze czas. Denerwuje się, że ona na niego naciska, próbuje wymóc na nim deklaracje. Uważa, że żyje im się dobrze i nie chce tego zmieniać. A kobieta czuje coraz większą frustrację, bo życie na kocią łapę przestało jej wystarczać. Przyczyny niechęci Tematem niejednokrotnie zajmowali się badacze. Raport CBOS-u wykazał, że aż połowa mężczyzn w Polsce nie dąży do ślubu, bo woli życie bez zobowiązań. Co piąty mężczyzna boi się ślubu, ponieważ obawia się nieudanego małżeństwa, z kolei co trzeci Polak odkłada decyzję o zawarciu związku małżeńskiego, bo przeszkodą są warunki mieszkaniowe. Z kolei amerykańscy naukowcy z Pew Research Center za przyczynę niechęci mężczyzn do ślubu podają poluzowanie zasad moralnych oraz zmiany demograficzne; panowie chcą zachować niezależność. Zaskakujące są natomiast wyniki badań przeprowadzonych przez badaczy z Uniwersytetu West Chester w Pensylwanii – tamtejsi uczeni wykazali, że współcześni mężczyźni nie chcą ślubu przez… pornografię. Czy każdy mężczyzna jest niechętny wobec ślubu? Oczywiście, że nie. W internecie można znaleźć wpisy kobiet, które mają odwrotny problem: to one nie chcą wychodzić za mąż, podczas gdy partner naciska. W wielu przypadkach sytuacja wygląda jednak standardowo: żenić nie chce się mężczyzna, a kobieta nie wie, co robić. Jego niechęć do ślubu może mieć różne przyczyny. Już wiesz, że wielu młodych mężczyzn boi się utraty niezależności. Martwią się, że ślub zmieni ich życie i związek na gorsze. Widzieli mnóstwo nieudanych małżeństw (może sami pochodzą z rozbitej rodziny?) i nie chcą przez to przechodzić. Wiele nasłuchali się na temat ślubów i stałych związków: że po ślubie wszystko się zmienia (w domyśle: na gorsze). Mężczyźnie wydaje się, że w małżeństwie ona przestaje o siebie dbać, co osiąga punkt krytyczny, gdy pojawia się dziecko. Próbuje go ograniczać, coraz więcej wymaga. Kończy się sielanka, zaczyna proza życia. Poza tym nie brakuje mężczyzn, którzy nie chcą się żenić, bo chcieliby spróbować seksu z inną kobietą. Internauta o pseudonimie Human pisze tak: „Ja jestem już po rozwodzie 3 lata, mam 37 lat, przez 4 lata szukałem wybranki, po żonie miałem więcej panienek niż przed nią, kończy się tak samo. Kobieca niezależność, nie zależy im na nikim i niczym poza sobą. Nie będą się dla nikogo naginać. A związek to przecież szacunek, zaufanie i kompromis. One nie wiedzą, co te trzy słowa oznaczają, bo są najlepsze i wyjątkowe”. Jak się dogadać? Co masz zrobić, jeśli marzy ci się ślub – tobie i tylko tobie? Internautki, które znają to z autopsji, zwracają uwagę, że taka postawa mężczyzny jest egoistyczna, szczególnie jeśli on nie jest nastawiony na dialog, a wszelkie twoje pytania i sugestie dotyczące waszej przyszłości torpeduje. „Guzik go obchodzi, czego TY chcesz. Albo to akceptujesz, albo odchodzisz i szukasz szczęścia gdzie indziej” – radzi bez ogródek jedna z forumowiczek. Kilka ciekawych rad daje również Sherry Argov w słynnej książce „Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy” (wyd. Bellona 2010). Argov zauważa pewną prawidłowość: jej zdaniem kobiety potulne i uległe, które zachowują się, jakby ślub był szczytem ich marzeń (i ciągle o tym mówią), nie zachęcają mężczyzn do kupna pierścionka. Sherry Argov uważa, że mężczyzn pociągają kobiety zaradne, pewne siebie. Z takimi się żenią, bo chcą mieć pewność, że ich nie stracą. Albo że nie sprzątnie im ich sprzed nosa ktoś inny. „To, że mężczyzna sypia z kobietą, nie znaczy wcale, że myśli o przyszłości. Aby mężczyzna zapragnął być z kobietą na zawsze, musi w niej być coś, co będzie szanował. Na przykład to, że jest ona inteligentna i… zdecydowana”. Parę dodatkowych rad od Sherry Argov: „Mężczyzna nie ożeni się z kobietą, która jest doskonała. Ożeni się z kobietą, która jest interesująca”. „W tym samym momencie, w którym pytasz: na czym stoję?, tracisz kontrolę, bo właśnie powiedziałaś mu, że to on ma dyktować zasady w związku”. „Nawet nie wspominaj słowa zobowiązanie. Cały trik polega na tym polega: im mniej o nim mówisz, tym szybciej je zyskasz”. „Kiedy facet nie ma gwarancji, a przywiązał się i obawia się, że w każdej chwili możesz odejść, to myśl o umocnieniu związku zaczyna mu się bardzo podobać”. „Nie bądź zbyt otwarta, zbyt oczywista ani nie przybiegaj na każde zawołanie, bo zrobisz wrażenie, jakbyś już się zdecydowała na tego faceta”. „Nie wspominaj o wyłączności ani o monogamii. Im mniej pytań zadajesz, tym więcej otrzymasz odpowiedzi. Dziewięćdziesiąt pięć procent wszystkich negocjacji powinno być niewerbalnych. Zachowuj się tak, jakbyś wciąż go poznawała, a o zaangażowaniu jeszcze wcale nawet nie pomyślała. To go rozbroi. Uczyni go wojownikiem bez planu bitwy, który nie wie, jak machać toporem. Przy miłej dziewczynie, której plany są widoczne jak na dłoni, łatwo takiemu wygrać. Lecz przy zołzie nie widać ani przeciwniczki, ani jej planu. Właśnie dlatego mężczyzna podejmuje grę i wpada prosto w jej ręce” – sumuje Sherry Argov. Ewa Podsiadły-Natorska Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
Witam mam 26 lat moj partner 43 chciałabym wziąść z nim ślub lecz on zawsze unika tematu co do wspólnej przyszłości wszystko obraca w żart zastanawiam się czy nasz związek ma sens jestesmy razem 4 lata KOBIETA, 26 LAT ponad rok temu Leki przeciwdepresyjne Depresja to choroba cywilizacyjna. Odbiera chęć do życia, zabiera energię. Jak walczyć z depresją? Można stosować leki. Obejrzyj film i dowiedz się więcej o lekach na depresję. Witam Panią. Jeśli dla Pani ważnym etapem bliskiej relacji jest zalegalizowanie związku to moim zdaniem ma Pani prawo być wierna swojej zasadzie, normie (wartości). Myślę, że przed Panią decyzja czy czekać aż Pani partner dojrzeje do poważnej rozmowy (jednak nigdy nie wiadomo ile zajmie to czasu) lub rozmówienie się z nim w najbliższym czasie. Proszę w tej drugiej opcji rozważyć kontakt z terapeutą, który pracuje z parami. Może przydatna dla Pani i partnera byłaby taka konsultacja ze specjalistą. Pozdrawiam Panią 0 Witam Panią Serdecznie, Mam zbyt mało informacji na temat waszej relacji. Z Pani opisu wnioskuję, że dla Pani Partnera jest dobrze tak, jak jest. Myślę, że wskazane byłoby zainicjowanie szczerej rozmowy z Partnerem, co do Waszej przyszłości i samej zadecydować co dalej, w zgodzie z samą sobą. Życzę Pani tylko dobrych wyborów, Irena Mielnik-Madej 0 Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Miłość i plany na przyszłość z partnerem bez ślubu – odpowiada Mgr Joanna Kołodziejczyk Jak budować relacje z partnerem, aby nie myślał, że zatrzymuję go przy sobie przez dziecko? – odpowiada Dr Dominika Farley Negatywny stosunek partnera do ślubu i dzieci – odpowiada Mgr Kamila Drozd Dlaczego mąż nie jest szczery i co z tym zrobić? – odpowiada Mgr Marta Reichel Czy wybaczyć zdradę partnerowi? – odpowiada Mgr Marta Belka-Szmit Jak zaakceptować fakt, że partner ogląda strony pornograficzne? – odpowiada Mgr Renata Dąbrowska-Jagieło Brak uczucia podniecenia podczas pieszczot z partnerem – odpowiada Mgr Anna Suligowska Dlaczego partner w wieku 36 lat nie dążył do ślubu i skonsumowania związku? – odpowiada Mgr Irena Mielnik - Madej Czy były partner powinien mieć kontakt z synem? – odpowiada Mgr Michał Pyter Młodszy partner a związek na długie lata – odpowiada Mgr Katarzyna Garbacz artykuły
#1 Cześć dziewczyny ma nadzieje że mi coś doradzicie. Jestem z moim partnerem już 6 lat cztery miesiące temu urodził nam się prześliczny synuś. Nie będę ukrywać że była to wpadka ale bardzo się z niej ucieszyliśmy. Do tej pory nie wzięliśmy ślubu bo on nie chciał tłumaczył to tym że uważa iż ślub wszystko może popsuć ze jak się ludzie kochają to ślub im nie jest potrzebny. Dodam jeszcze że nie jest osobą zbyt mi z tego powodu bardzo przykro bo ja bardzo bym chciała wziąć ślub, wychowałam się w rodzinie katolickiej i ślub jest dla mnie okazaniem dozgonnej miłości i oddaniem aż do narodzeniem dziecka gdy rozmawialiśmy o ślubie to mówił że nie jest do niego przekonany tym bardziej że pochodzi z rozbitej rodziny ale jeśli jest to dla mnie ważne to możemy wziąć ślub ale tak na prawdę nic nie robił by do niego dążyć. Teraz mamy syna i nie ukrywam że moja rodzina mnie naciska i pyta o nasze plany. Po za tym jest mi bardzo przykro i źle jak muszę się tłumaczyć że jestem konkubiną. Czuje w głebi że nie moge być z kimś kto chce żyć bez ślubu a z drógiej strony bardzo go kocham i mam z nim syna. Pomóżcie!! CO WY BYŚCIE ZROBILI W TEJ SYTUŁĄCJI. reklama #2 jamajka wiesz co jak faceta do oltarza sama nie doprowadzisz to malo ktory sam do niego ci moge tylko tyle powiedziec, najważniejsze rzeczy załatw sama, potem podejdz go jakos delikatnie jeszcze raz z tym slubem, powiedz ze sa wolne terminy wtedy i wtedy, poproś by poszedł z toba po potrzebne ze chcesz uswiecic wasz zwiazek sakramentem ze nie jestes do konca szczesliwa zyja c w ten w ten #3 tinka najważniejsze sprawy czyli jakie moim zdaniem pogadaj z nim ze jest to dla Ciebie ważne ze chciałabys mowic do niego meżu mój;-) niech to przemysli facet sobie na spokojnie i siła go nie zaprowadzisz nigdy jak nie bedize chcial to nie wezmie ślubu z przymusu a zreszta chciałabys aby Twoj facet brał z Toba slub na MUS Nie ma nic gorszego;-) muszisz byc cierpilwa #4 jamajka ja mam dokladnie ten sam problem tylko ze janie jestem az tak dlugo z moim ale dzidzia byla planowana. i tez niestety muj nie mysli o slubie a ja bym chciala. moja odpowiedz na na to poczekaj jeszcze troche moze sie cos zmieni a jak nie to kopnij go w tylek (ja przynajmniej tak mam zamiar zrobic) dib2 Mama Sary - #5 U mnie było na odwrót to mój mnie ciągnoł do ołtaża. nie powinno sie niszczyć związku z takiego powodu...sądze że jest prawdziwy ukryty. Jego rodzina jest rozbita?tak? Pewnie był młody i wstrząsneło nim to. Przechodził pewnie przez przeciąganie rodziców który to lepszy który to bardziej kocha. Nasłuchał się kłótni. Zapewne leżał w łóżku przykrytu kołdrą i słuchał krzyków "bo ty to ....bo ty tamto" i pewnie przysiągł sobie wtedy że nigdy się nie chajtnie. A nawet jeśli to nie ta wersja i było to w dorosłym życiu to musiało to na tyle nim wstrzącnąc (kochający rodzice, ideał miłości rodzinnej rozstają sie)by podłamać w nim wiarę w instytucje małżeństwa. Wiem że nie jest ci łatwo każda kobieta w głębi duszy marzy o tym dniu. Postaw sprawe jasno. Podejdz do niego i powiedz "słuchaj nie obchodzi mnie co sie stało z twoja rodziną...nasza taka nie będzie jest jedyna w swoim rodzaju. Kochamy sie i masz rację świstek niczego niezmieni bo między nami będzie tak samo a nawet lepiej, a jeśli nic ten świdtek nie zmienia to co to za różnica dla ciebie?? Dlatego jeżeli Nas kochasz to nie masz innego wyjścia jak wziąść sie w garśćm, wziąść akt urodzenia i wybrać sie ze mną do USC i kościoła." Jeśli coś odpowie to wytłumacz mu że jesteś katoliczka i przez niego nie możesz się spełnić przyjmujac komunnie świętą i w 100% uczestniczyć w mszy swiętej. Życze powodzenia. Nie poddawaj sie. Jeszcze i tobie zagra marsz weselny. Powodzenia i napisz jak wyszło i jaka data ślubu:-) #6 dokłądnie dib ma racje nie ch nie patrzy to co było ;-) czekamy na date #7 A ja uwazam, ze dopiero slub na sile moze zniszczyc zwiazek. Do takich rzeczy nie mozna zmuszac. Niestety, nie zawsze jest obopolna zgoda w tym temacie. Jesli jest taka sytuacja to moze warto sie zastanowic, ktore rozwiazanie daje wieksze gwarancje na szczescie w rodzinie. Moze sie myle, ale wydaje mi sie, ze autorka tematu chce tego slubu przede wszystkiem pod presja otoczenia. Wiem, ze sama tez tego chce (niewiele kobiet tego nie chce!), ale chyba nie to jest tu problemem. Oczywiscie to tylko moje "gdybanie".... Znam wiele par, ktore przezyly zycie tworzac wspaniale rodziny nie biorac ze soba slubu wogole, lub biorac go dosc pozno (nawet po 60-tce!). Ale znam jeszcze wiecej, ktore braly go z niewlasciwych przyczyn i predzej czy pozniej sie rozstawiali. Cyt.:"(...) ślub jest dla mnie okazaniem dozgonnej miłości i oddaniem aż do śmierci." Moze tak to teraz czujesz, ale zycie pokaze jak bardzo sie mylisz! Slub ma znaczenie symboliczne i tylko tym pozostaje. Jedynie okazuje, ze "DZIS kocham cie i chce spedzic z Toba zycie". Ale juz jutro to sie moze zmienic (takie doslowne przypadki sie zdarzaja!). W sumie slub to takie glosne, publiczne wykrzyczenie "Kocham Cie!" ......i okazja do wesela. Czesto to wlasnie o weselu marzy wiele kobiet, bo same do slubu nie maja przekonania. Dla wielu ludzi nie ma wesela bez slubu i to czasem jest podstawa do samego slubu. Mozna dyskutowac o takim podejsciu do sprawy, ale nie o tym tu mowa. Moja rada: zastanowic sie co jest naprawde wazne i nad tym popracowac! 1. Zle sie czujesz jako konkubina - kto powiedzial, ze tak ma sie o Tobie mowic. To od was zalezy jak siebi nazywacie i jak siebie nawzajem prezentujecie! My nigdy naszych znajomych (ktorzy zyja wlasnie bez slubu) nie nazywamy inaczej niz po imieniu lub wlasnie "jego zona" czy "jej maz". Tak sie utarlo i tyle. Oni sie tak tez przedstawiaja: moja zona, moj maz. G.....ludzi obchodzi czy maja to na papierze. Nosza nawet obraczki - to dla nich jest "swiete" a nie papier. Bylam na takim "slubie", ktory polegal na wymianie samych obraczek i slowach "kocham" bez zadnych "do konca zycia". Dla mnie byl to wspanialy, PRAWDZIWY slub. Mimo, ze nie bylo ani ksiedza, ani USC ani nikogo podobnego. Oni sobie sami wreczali obraczki. Mieli wtedy po 30-kilkalat i 2 dzieci! To kwestia umowna jak sie kogos nazywa! 2. Rodzine i otoczenie wogole bym olala, bo to nie ich zycie. Im zalezy aby wszystko "ladnie wygladalo" lub bylo "po bozemu". I tyle. Ale nie oni ponosza konsekwencje. Czesto ludzie tez oczekuja mozliwosci pojscia na wesele. Szczegolnie kobiety na to naciskaja, bo to dla nich okazja do "wielkiego balu", i sa niepocieszone, ze ta mozliwosc sie im "odbiera". Wiec naciskaja na czule punkty. Nie warto sie tym przejmowac. 3. Jesli marzy sie o sknie i weselu - kto powiedzial, ze trzeba z tego zrezygnowac. Do tego nie potrzeba zadnych przysiag, papierow czy osobistosci. Wesele mozna sobie zorganizowac. 4. Jesli bardzo sie pragnie jednak slubu to ja radze porostu poczekac. I zamiast motywowac tego jako czegokolwiek okazanie i gwarantowanie, raczej pokazywac to jako wspaniale przezycie, specjalna impreze i potrzebe spelnienia marzenia. Jesli bedzie sie naciskac argumentujac, ze to cos gwarantuje czy okazuje - tylko jeszcze bardziej zniecheci takigo "niechetnego". I tyle. Na sile nic sie nie zdziala, a jesli juz to czesto dostaje sie "skorke za wyprawke". Partnerstwo (nie zaleznie z jakimi papierami) to rowniez szacunek do przekonan drugiej osoby. Szacunek nie oznacza zmuszania sie do nich, ale poprostu ich zaakceptowanie. Natomiast kazdy szacunek ma jakies granice. Niewierzacy partner powinien zaakceptowac wiare partnera, ale nie oznacza to ze musi poddawac jej praktyce. Wiara to indywidualna sprawa. Podobnie jest ze slubem. Nie mozna nikogo zmusic aby tak samo czul czy mial takie same potrzeby. Nie mozna tez mu zarzucac, ze nie zmieniajac swojego postanowienia nie okazuje szacunku czy milosci. To bzdura. A co jesli on nagleby zarzadal czegos, co jest sprzeczne z Twoimi zasadami?! Czy naginanie sie do czegos na co nie masz ochoty uszczesliwiloby Ciebie? Napewno nie. Nawet jesli teraz to nie mialoby znaczenia to predzej czy pozniej staneloby to miedzy wami. A nie wiadomo czy nie zniechecilo do nie go. Wielu ludzi (w wiekszosci jednak mezczyzn) ma duza potrzebe poczucia wolnosci i siadomosci, ze postepuja tak jak sami chca, a nie jak im sie nakazuje(Madra kobieta umie tak kierowac zyciem rodzinnym aby to wykorzystac ) . I tak podchodza do zwiazku. Chca czuc, ze sa z kims bo tego pragna i chca, a nie bo cos przyrzekli, prawnie sa zobowiazani itd. Tak to moga odczuc. I zwiazek, ktory bez zobowiazan prawno-koscielnych byl wspanialy, nagle moze sie zaczac walic. Tylko dlatego, ze partner poczuje sie zwiazany, zoblgowany itd. To poczucie moze zniszczyc uczucie. Nie warto z tym igrac. Zbyt duzo mozna stracic. Slub jest wazny, wspanialy i w jakis sposob wiazacy tylko wtedy gdy oboje partnerzy tak czyja i oboje tego potrzebuja. W przeciwnym razie moze byc igraniem z ogniem, ktory moze wypalic wszysko dobre w zwiazku. PS. Nie wiem jakie jest prawo w PL, ale czesto u nas bierze sie slub aby w razie jakiegos nieszczescia nie bylo zadnych prawnych komplikacji dla drugiego partnera lub ich dzieci. To glownie praktyczne zabezpieczenie. Ale tez dobry argument na "niezdecydowanych" Pozdrawiam #8 Wiem że nie jest ci łatwo każda kobieta w głębi duszy marzy o tym dniu. Postaw sprawe jasno. Podejdz do niego i powiedz "słuchaj nie obchodzi mnie co sie stało z twoja rodziną...nasza taka nie będzie jest jedyna w swoim rodzaju. Kochamy sie i masz rację świstek niczego niezmieni bo między nami będzie tak samo a nawet lepiej, a jeśli nic ten świdtek nie zmienia to co to za różnica dla ciebie?? Dlatego jeżeli Nas kochasz to nie masz innego wyjścia jak wziąść sie w garśćm, wziąść akt urodzenia i wybrać sie ze mną do USC i kościoła." Autorka postu napisała że jej partner nie jest osoba zbyt wierzacą Więc może dla niego nie jest ważny ślub koscielny , może lepiej pogadać na temat cywilnego , dlaczego osoba która nie wierzy nie chodzi do kościoła ma go brac .. to raczej wbrew jej. Nie wiem jak jest teraz ale mój tata z mama tez maja kościelny a tata jest niewierzacy. Podpisywał jakiś papier że ja będę wychowywana w wierze itp. Bo jakoś przykro by było gdyby chłopak nie wierzacy musiał na siłe chodzić na nauki do spowiedzi itp. tylko dlatego żeby zrobić przyjemność drugiej osobie . Autorko wątku pomyśl i o tym zanim zaczniesz namawiać go na ten ślub kościelny #9 Nie zmuszaj go do ślubu, bo po fakcie oddali się od Ciebie, nawet nie zauważysz kiedy. Ja rok temu wzięłam ślub z mężczyzną, z którym mieszkałam dwa lata. Głównym powodem był fakt, że z moim światopoglądem nie godziło się mieszkanie z facetem na kocia łapę. Łudziłam się, że skoro tyle razem byliśmy to warto zalegalizować związek. Zaraz po ślubie poczułam się jak w więzieniu. Myślę, że z Twoim "mężem" byłoby bardzo podobnie. Chyba nie chcesz żeby poczuł się jak na smyczy? Człowiek sam musi dojść do wniosku, że chce ślubu. Rozumiem Ciebie bardzo dobrze, wiem jak ciężko żyć w tzw. konkubinacie...ale uwierz: wątpię żeby po ślubie było lepiej. Może kiedyś jak zostaniecie zaproszeni na czyiś ślub i on zobaczy, posłucha, wczuje się w słowa przysięgi, to sam tego zapragnie Życzę Ci tego z całego serca Monia reklama #10 nigdy,ale to NIGDY nie wzięłabym ślubu z mężczyzną nie przekonanym do tego! Nigdy!!
on nie chce ślubu